Nadal czekam i nadal boli. Wczoraj i dzisiaj mocno nerki dają do wiwatu.
Całe szczęście, że na ten czas oczekiwania mam zajęcie, więc gdy tylko ciut mniej boli, to dłubię.
Miał być jeden wianek komunijny a tymczasem musiały powstać jeszcze kolejne dwa.
Dzisiejszy wpis będzie więc dość biały. Fotki mało ciekawe, bo robiłam białe na białym, czyli tak jak lubię najbardziej ;)
Będzie też troszkę czerni, bo powstały dwa proste naszyjniki.
Pierwszy, zapowiedziany w ostatnim wpisie, wianek i ozdoba na świecę -
Wianek numer 2, bardzo podobny -
Wianuszek nr 3. Bardzo delikatny z perełkami.
Kwiatuszków naplątałam więcej, więc gdyby ktoś chciał taki delikatny wianuszek, to może się zgłosić do mnie jeszcze przed szpitalem. Ozdoba z tyłu może być taka sama jak na fotce, lub inna. Kwiatuszki z perełkami identyczne identyczne jak na fotce.
Naszyjniki frywolitkowe znane, ale pokażę -
Czerń i stare złoto -
Bardzo delikatny czarnuszek z kropelkami -
Na koniec bardziej szalone kolory. Bransoletka z koralików, o której zapomniałam przy poprzednim wpisie -
Przyznam się, że od razu po zrobieniu, a nawet już w trakcie chciałam tę bransoletkę rozplątać, bo mi się nie podobała. Jednak dokończyłam i przymierzyłam - na ręce wygląda bardzo fajnie, więc zastanowię się, czy jej życie darować.
Na przyszły tydzień planuję zrobić dwa grubaski, czyli frywolitkowe komplety 3D.
Nie wiem czy zdążę przed szpitalem jeszcze. Może dam radę tylko jeden wyplątać.
Nie lubię czekać... tym bardziej, że to na co czekam wcale nie jest przyjemne :(
Za dużo czasu na myślenie, to nie jest dobre, oj nie jest.
Niby ręce mam czymś zajęte, ale łepetynę nie.
Na początku, gdy poznałam już termin, to poczułam ulgę, byłam pełna nadziei.
Teraz chciałabym to zwyczajnie przespać. Obudzić się już w domu po wszystkim i choć troszkę naprawiona.
Pozdrawiam wszystkich i polecam się Waszym modlitwom.
Nie wiem czy jeszcze się odezwę przed szpitalem. Raczej już po.
Zrobiłam sobie kołysankę ze starej fotki moich futrzaczków -
Tak chcę zamiast narkozy :)))