Tym razem nie będzie wpisu robótkowego z bardzo prostej przyczyny- lenię się i nie robię kompletnie nic.
Szydełka, druty, czółenka leżą sobie i zerkają na mnie, chwilami z ciekawością, chwilami z zadumą a chwilami łypią groźnie okiem- trudno niech sobie łypią...
Zacznę od miłego obowiązku a mianowicie od podziękowań za otrzymane wyróżnienia.
Dziękuję serdecznie Gusi za takie śliczne wyróżnienie-
Bea_julla- ślicznie dziękuję za wyróżnienie mojego bloga-
Dziękuję również gorąco AMSAH Aga, sprawiłąś mi ogromną radość swoim wyróżnieniem-
Wyróżnienia postaram się przekazć w kolejnym wpisie kilku wybranym osobom, choć jak zwykle będzie to wybór bardzo trudny.
Teraz pora na wyjaśnienia dziwnego tytułu dzisiejszego wpisu.
Sindi podrzutek a może bardziej byłoby trafnie Sindi ogryzek albo niedogryzek...
Czemu Sindi- nie wiem, ot tak mi do głowy wpadło, bo jakoś na toto wołać trzeba.
Czemu ogryzek-niedogryzek, hmm...
Kilka dni temu mama otwiera rano drzwi a tu nasza suczka Cola kładzie przed mamą na progu coś czarnego, małego, strasznie wymemłanego i raczej nieżywego. Położyła toto i było widać co chciała powiedzieć- pani- zabawka się zepsuła..., pani zrób coś... napraw...
Mama w płacz. To małe czarne i prawie bez życia to mały kociaczek.
Sąsiedzka kotka bezpańska, która właściwie należy do sąsiada, ale on ogranicza się jedynie do rzucenia od czasu do czasu jej i innym "swoim" kotom czegoś do jedzenia- więc ta kotka, Penelopa urodziła 1 września kociaki. Przeżyło jedno z tych kociąt. Dokarmialiśmy je, zrobiliśmy prowizoryczną budkę, żeby choć trochę osłonić przed deszczem i zimnem.
Widocznie w nocy kociak wyszedł za ogrodzenie i spotkał się z Colą, która uwielbia koty, troszczy się o nie na swój sposób jednak jest duża, silna i z takim maluszkiem przedobrzyła :(
Kociak przez cały dzień leżał, spał koło kaloryfera, nie jadł, widać było, ze zmarznięty, wymęczony i obolały.
Większych obrażeń na szczęście nie odniósł. Na następny dzień wstał jakby nigdy nic, chętnie sobie podjadł, sam trafił do kuwetki a popołudniu już zaczął brykać.
Kilka razy na dzień wpuszczamy do niego matkę- Penelopę. Ona go domyła, dokarmiła.
W tej chwili maluch już jest pełen zycia, bawi się, dokazuje.
Maluch to dziewczynka- Sindi.
W domu mam dwa koty własne- Dyzio bardzo przyjacielsko nastawiony do dziecka oraz Kizia, która patrzy na malucha z mordem w oczach i jak tylko się zbliży to syczy. Musimy kociaka izolować.
Przyjąć na stałe kolejnego kota niestety nie możemy. Jeśli nie znajdzie się jakaś dobra dusza, która mogłaby biedulkę przygarnąć, to czeka ją nieciekawy los- dołączy do gromady bezpańskich, sąsiedzkich kotów.
Szukam więc dobrej duszy- może ktoś przygarnie tę pełną życia iskierkę...
Poniżej kilka fotek oraz filmik z zabawy malucha z Penelopą.
Dyzio i Penelopa z dzieckiem
Polowanie na wujka- Generała Pupczyka
Tyle odnośnie małej Sindi. Chciałabym bardzo, żeby znalazła swój własny dom.
Kociak nie ma żadnych szczepień, nie został też odrobaczony.
Mam nadzieję, że jego porzyszły właściciel zatroszczy się o malucha.
Ja niestety więcej zrobić nie mogę.
Dodam jeszcze, że Sindi jest bardzo bystra i ambitna, lubi postawić na swoim, uwielbia się bawić i jest bardzo czysta.
Skoro już tak wdepnęłam w okoliczności przyrody, to podrzucę mojego Dyzia śpiącego w ulubionej pozycji-
A na koniec anturium, które zaszalało i wypuściło kwiata- bliźniaka :)))
a tu jeszcze takie-
Jak przyroda, to przyroda- zza firanki cosik takiego się wyłania (fotka robiona przez firankę)-
Proszę, pomóżcie znaleźć dom dla małej Sindi.
Kociak do odbioru w Gdyni.