Zawzięłam się na serwetkowca i zrobiłąm go po raz wtóry.
Sporo mniejszy a jednak wcale nie taki mały, mógł być węższy, ale tym samym byłby jeszcze krótszy.
Nie chciałam dorabiać ściągacza, jednak zabrakło mi pomysłu na przedłużenie tej bluzeczki i w ten oto sposób mam serwetkowca ze ściągaczem.
Czy mi się podoba- nie za bardzo, jednak trzeciego podejścia nie będzie, ot co :P
Włóczka mięciuśka- Alize Viscose Puffy fine, druty 3mm, zużyłam dwa motki.
Jednocześnie z serwetkowcem powstała szybka tunika z Rainbow Alize. Robiłam ją dookoła od góry- praca jednodniowa. Druty 6mm.
Podoba mi się. Na fotkach nie widać stopniowego przechodzenia barw :(
Tunika sama w sobie mi się podoba natomiast nie podoba mi się podkreślanie przez nią moich szerokich bioder, nie wiem czy dołu nie zmienię na mniej opinający.
Nie wiem ile włóczki poszło na tę tunikę, ale kłębek jak był wielki tak i wielkim pozostał.
Na razie nie mam pomysłu jak się z nim ożenić. Mam jeszcze sporo tej włóczki w odcieniach oliwki i brązu.
Będę musiała w najbliższym czasie wziąć nożyce i pozbawić się upierzenia. Niedawno skróciłam włosy o około 30 cm i teraz są do pasa, jednak przez ostatnie dwa tygodnie włosy tak intensywnie mi wyłażą, że z warkola została połowa :(
Może przedwiośnie, może hormony, może osłabienie. Spróbuję je jeszcze potraktować jakimiś smarowidłami, ale tak czy siak je podetnę i to sporo.
Nie mogę już patrzeć na kłęby włosów wyczesywane na szczotce. Od czasu do czasu zawsze tak miałam i potem po takim intensywnym "linieniu" robiły się jeszcze gęściejsze, jednak teraz już mam swoje latka i jeśli to jest hormonalne, to lepiej dmuchać na zimne.
Na głowie nie widać, żeby były przerzedzone, jednak po zapleceniu warkocz o połowę cieńszy na oko :(
Poza tym po czterdziestce głupio paradować z warkolem do zadka, czy choćby do pasa.
Wiem jedno- już nigdy takich długich nie uhoduję. Tym samym przestaję być dziewczynką (bo niestety do tej pory mam w głowię kiełbie we łbie jak nastolatka).
Garnek na łepetynę i postrzyżyny- pora dorosnąć Anulka :((((((