Dziękuję wszystkim za życzenia.
Tradycyjnie święta minęły u nas w oparach grypopochodnej zarazy.
Tym razem rodzice chorowali i do tej pory słabi bardzo a ja starałam się izolować jak mogłam.
Kilka razy czułam, że chyba polegnę, bo gardło zaczynało boleć, no ale jakoś się udało i nie złapałam wirucha.
Dzisiaj rodzice pierwszy raz wyszli na pocztę a tam tłumy ludzi i pełno kaszlących, mam nadzieję, że niczego nowego nie podłapali :(
Ja niestety z domu się nie ruszam. Nie czuję się pewnie.
Powinnam zrobić znowu rezonans głowy, neurolog dałby skierowanie, ale i tak nie mogę mieć badania z kontrastem, więc niezbyt dokładne by było.
Kiedyś lekarze kazali mi polubić chorobę, nie polubiłam, ale przyjęłam do wiadomości, że już tak będzie raz ciut lepiej, raz ciut gorzej, ale dobrze, to raczej nie.
Póki byłam młoda wierzyłam, że jednak z tego wyjdę, no ale teraz...
Najgorsze, że po każdym pogorszeniu coś się przykleja już na stałe.
Mniejsza z tym, ważne, że dłubać jeszcze mogę :)
Zdarzają się dni, że nie mogę, ale jak mogę, to dłubię i już :)
Wianuszków już nie pokazuję.
Dzisiaj będzie bardziej kolorowo.
Zamotki zrobione na podstawie tego - KLIK
Kolejny szaliczko - naszyjniczkowy zamotek jest bardziej bałaganiarski, bo to i włóczka melanżowa i oprócz kółeczek robiłam też bąbelki miejscami.
Bardzo lubię robić te kółeczka :)
Kiedyś gdzie tylko mogłam to pchałam kółeczka :)))
Pamiętam jak kiedyś z resztek materiału uszyłam sobie bluzeczkę i też wokół dekoltu obleciałam kółkami -
A i w tej bluzce dziwaczce też kółeczka się znalazły -
Wracając do zamotków, to ten ostatni zrobiłam do bluzeczki -
Bluzeczka powstała z podarowanej włoczki, nie mam więc pojęcia co to jest. Podejrzewam akryl plus coś.
Włóczka cieniutka. Robiłam na przemian - 6 rzędów na drutach 2 mm i dwa rzędy drutami 10 mm.
Co by tu jeszcze...
Kolczyki koralikowe do pokazywanej już kiedyś bransoletki -
Mam nadzieję, że nie zanudziłam za bardzo :)))
Pozdrawiam wszystkich serdecznie i życzę wiosny i żadnych wiruchów.