***
Miałam dzisiaj gościa, takiego biednego maluszka, chudziutkiego z bardzo przerzedzonym futerkiem, bardzo chorymi ślipkami i bardzo głodnego.
Gość został nakarmiony, napojony, wygłaskany, oczka mu przemyłam po czym zwinął się w kłębuszek i smacznie zasnął.
Mam fotkę, na której usiłuje patrzeć tymi swoimi biednymi ślipkami ale tutaj nie pokażę, bo to bardzo przykry widok...
Jest to jeden z około dwudziestki kotów sąsiada...
Ma około 3 tygodni i jest w najgorszym stanie, samodzielnie jeść zaczął dopiero wczoraj- pierwszy raz podszedł do miski, gdy dokarmialiśmy całą kocią rodzinę.
Kiedyś może napiszę coś więcej o tej kociej rodzince, której w miarę możliwości staramy się pomagać.
Jeden z nich- Dyzio- zamieszkał u mnie na stałe razem z moją pieszczochą Kizią. Mam więc teraz w domu Ziutkę i Ziutka (Kizia- Kiziuta- Kiziutka- Ziutka, Dyzio- Dyziutek- Ziutek) :)
Niestety, więcej kotów przygarnąc na stałe nie mogę, choćby z racji bardzo szwankującego zdrowia.
Tym biednym maluszkiem- chybotkiem (ledwie toto stoi na słabych łapkach) bardzo próbuje zaopiekować się moja suczka Cola. On do niej lgnie, ona do niego. Suczka jest spora (mieszaniec Colie z owczarkiem niemieckim), mimo to kociak się jej ani trochę nie boi.
Co najdziwniejsze Cola doskonale zna i uwielbia całą tą kocią rodzinę sąsiada. Gdy jednak pojawi się w pobliżu jakiś obcy kot, to od razu go rozpoznaje i goni.
Niżej widać moje dwa futrzaki- biało-czarną Kizię i czarno-białego Dyzia-
Poniżej karmienie kociej rodzinki- jedzenie niesie mój tata. Na początku widać też Colę.
Trasa zaczyna się pod moją furtką a kończy pod furtką sąsiada- właściciela tej gromadki.
Młodsze kotki bały się aparatu, którym były filmowane i trzymały się z daleka.