Po pierwsze- dawno nie robiłam niczego z żywej czerwieni.
Po drugie- dawno nie miałam w rękach szydełka.
Po trzecie- chciałam wykończyć troszkę włóczek.
Po czwarte- wiosna.
Po piąte- smutno mi.
Po szóste- mam kiełbie we łbie.
Z powyższych powodów powstała kiecka, bardzo energetyczna i szalona.
Wykańczałam dwa rodzaje włóczek, oba wykończyły się za szybko, potrzebuję jeszcze około 10 centymetrów na dół kiecki- muszę dokupić, żeby wyglądać przyzwoiciej.
Tylko... czy warto, czy ja toto będę nosiłą?
Czerwone to Kristal Kartopu- fajna mięciutka włóczka. Czarne- nie powiem, bo byście padli, że jedno z drugim odważyłam się połączyć :)))
Jednak, to kiecka resztkowa i eksperymentalna, więc się odważyłam ;)
Kabaretki, wiem, są tu tak jakoś bez sensu, ale dostałam je jako gratisik przy okazji zakupów na Allegro już dawno temu i wreszcie po raz pierwszy je założyłam- jak szaleć to szaleć ;)
Buty- ostatnio miałam na nogach około 3 lat temu, nie nosiłam, bo były ciut za duże.
Teraz założyłam z trudem- są za ciasne, za krótkie :(
Przymierzyłam też kilka moich ulubionych par i... te najładniejsze są do pozbycia się. Wszystko za małe. Pozostały mi przeróżne klapki :(
Kto to widział, żeby w tym wieku stopa rosła?!?!?
Miałam maleńką- 23 cm, teraz mam 24,7cm.
Niestety na szerokość nic nie drgnęło, nadal stopy wąziutkie- w większości butów przeważnie pływałam i nadal pływam.
Tak zagaduję a tu pora pokazać tę szaloną kieckę.
Krótka i bez halki, bo nijak dopasować dołem czarnej nie mogłam, choć mam taką od pasa i z mocnym rozcięciem. Jak przedłużę kieckę, to będzie OK.
Tylko- czy ja ją będę nosiła, hmm...
Podoba mi się, jest wesoła, dziwaczna, jednak, no nie wiem.
Sesja w plenerze, jako tako się czułam dziś, więc pomimo zawrotów i ciasnych butów wyprowadziłąm się na spacer :)
Włosy jak widać pociapane przeze mnie. Przodem krótsze, tyłem dłuższe. Nadal bardzo wychodzą, jest mniej niż połowa tego co było. Na szczęście na fotkach tego nie widać.
Mam fotki w zbliżeniu przedziałka w kilku miejscach, nie pokażę :(
No dobra, pora na kieckę-
i wykończenie tyłu, którego nie widać na fotkach ( w tym samym miejscu, gdzie z przodu są frywolitkowe elementy)
Na koniec coś naprawdę ładnego, wręcz pięknego-
Prześlicznie zakwitła mi gardenia. W tej chwili ma już osiem kwiatków i pełno pączków.
Niestety jej zapach mi bardzo nie odpowiada :(
Jest gdzieś spodem wyczuwalny delikatny, cudny, słodki, jednak ten wyraźniejszy, mocniejszy, przytłaczający jest taki ostry, pieprzny, że w sumie urywa mi nosa :)
Na swoje usprawiedliwienie mam to, że gardenia stoi na moim stoliku nocnym, więc blisko mojego nosa.
Jednak nie odstawię jej, bo to co widzę ma zdecydowaną przewagę nad tym, co czuję.
Próbowałam ją przekabacić, przyniosłam moje ulubione mydełko, dałam do powąchania, namawiałam- bierz przykład, ale nic z tego :(