Kolejna długa przerwa od ostatniego mojego wpisu na blogu.
Wiadomo- zdrowie... jeszcze dużo przede mną.
Nie chcę pisać o naszym lecznictwie i ile trzeba mieć zdrowia, żeby się móc kurować.
Może innym razem napiszę coś o moich przejściach.
Teraz chciałam bardzo przeprosić za brak życzeń światecznych i noworocznych.
U mnie w tym roku świąt nie było. Trzy osoby w domu i trzy osoby poległy na jakąś grypę.
Mnie chwyciło w wigilię i od razu z grubej rury- gorączka 39,5 i trzymała mnie taka w porywach do 39,7 przez pięć kolejnych dni. Niczym tego zbić nie mogłam.
Do tej pory słaba jestem strasznie. Do tego ciągłe bóle i przyjeżdżające pogotowie z zastrzykami, brak snu, brak apetytu.
Świąt nie było, o leki poprosiliśmy przez telefon firmę taksówkarską. Pojechał taksówkarz do dyżurnej apteki, kupił co trzeba i przywiózł. Raczej przyniósł, bo zima tak się zawzięła, ze całą moja ulica była nieprzejezdna.
O chleb nie było kogo poprosić. Mama zadzwoniła do sklepu, żeby odłożyli nam kilka bochenków (bo to kilka dni świąt, do tego zwierzakó sporo), powiedziała jaka sytuacja w domu. Tata z gorączką poszedł po ten chleb a kierowniczka na siłę dała tacie duży kawał sernika i makowca.
Choinki nie było. Prezentów nie było.
Do tego zasypało nas kompletnie i oblodziło jak nigdy wcześniej. Rynny zamarzły i pozatykały się całkowicie. Co z dachu miało skapać, to kapało na schodki do domu prowadzące.
Wezwana lekarka po swiętach nie dałaby rady wejść do nas. Tata słaby i chory siekierą rąbał lód ze schodów :(
Znowu recepta i znowu pomogli taksówkarze- przyjechał pan po receptę, pojechał do apteki i wrócił z lekami. Za tę całą drogę w te i we wte policzył bardzo malutko.
Teraz więc składam wszystkim odwiedzającym najserdeczniejsze życzenia Noworoczne, by ten Nowy był lepszy dla nas wszystkich :)
Pomimomproblemów zdrowotnych coś tam cały czas robiłam. Dopiero dzisiaj na forum pokazałam prace, które powstały już we wrześniu :D
Bluzeczka z Etamin, 5 motków (zabrakło z 15 cm do wszycia kawałka rękawa, ratowałam się jakimś starym kordonkiem o zbliżonym kolorze).
Więcej fotek tej bluzeczki na Picasie.
Kolejne powstało grube swetrzysko z naturalnej wełny (niestety prutej i zniszczonej). Druty 9mm. Guziki tymczasowe, nie mam w domu nic odpowiedniego na razie.
Następny powstał też cieplutki sweterek kimonowy z włóczki Rainbow Alize. Sporo mi jeszcze zostało i zieleni i brązu, więc z chęcią coś stworzę z tych włóczek.
Biała bluzeczka z Soni Light (prawie 25 dag).
Mogła by być węższa, ale i tak ją lubię ;)
Przed tym światecznym choróbskiem te spodnie sięgały mi do pasa a teraz pępek na wierzchu a i to chciały niżej lecieć- co chwilę je musiałam łapać :))))
Niebieska bluzka z lidlowej włóczki Sportimo.
Kimonowa, obszerna. Robótka serwetkowa, na okrągło. Chciałam dłuższy, zebym nie musiałą dołem dorabiać, to oczywiście automatycznie mam i szeroki.
Mama przymierzyła- leży idealnie i już jest w maminej szafie :)
Pora na szydełko. Malutko- kapelusik. Pasuje do płaszcza w odcieniach szarości.
Fotki robione słabą kamerką internetową.
Uffff... tak starszanie tego dużo tu napchałam, że nowości frywolitkowe zostawię na kolejny wpis.
Do rozpoczętych na blogu wspomnień, oczywiście również powrócę, bo lubię wspominać ;)
Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
Mam obawy, ze nikt już tutaj nie zagląda, wcale bym się nie zdziwiła :))