Obserwatorzy

czwartek, 4 grudnia 2008

Forum u maranty- czy to już koniec...

Dzisiejszy wpis jest specjalnie skierowany do wszystkich użytkowników Forum u Maranty.

Jeśli czegoś wspólnie nie wymyślimy, to nasze forum przestanie istnieć.

Od dłuższego już czasu pojawiały się chwilowe problemy z dostępem do forum. Serwer LiveNet dość często odmawiał posłuszeństwa.

Wczoraj zamiast forum pojawiła się informacja o blokadzie konta- jako przyczynę podano brak opłaty lub złamanie regulaminu.

Hosting jest opłacony do lipca przyszłego roku (opcja prioritaire).

Udało mi się skontaktować z kimś z LiveNetu telefonicznie. Najpierw usłyszałam- sprawdzę.

Po kolejnym telefonie- zaraz odblokuję.
Jeszcze dość długo konto było zablokowane, w międzyczasie padł cały serwer nr 1. nawet strona główna LiveNetu się nie otwierała.

Później rzeczywiście zdjęto blokadę, przez chwilę forum działało i kolejny raz zostało zablokowane.

Tym razem z trudem udało mi się dodzwonić- usłyszałam, że forum powoduje przeciążenie serwera.

Jako rozwiązanie podano mi wykupienie serwera dedykowanego, czyli takiego tylko i wyłącznie pod nasze forum.

Usłyszałam, że niestety nasze forum nie może dalej istnieć na współdzielonym serwerze z innymi kontami.
Mało tego- najprawdopodobniej nikt z usługodawców hostingowych tak wielkiego forum nie przyjmie do siebie.

 

Wyprosiłam odblokowanie konta- z wyjątkiem forum, żebym miała szansę choć te parę słów tu zamieścić.

Dzisiaj prosiłam o odblokowanie forum na miesiąc, żebyśmy mogli przedyskutować ten problem i coś wspólnie postanowić. Miałam dostać odpowiedź na maila, czy jest na to zgoda czy nie, niestety jak do tej pory cisza...

Serwer dedykowany w najtańszej opcji kosztuje 170zł na miesiąc. Jednak w tej opcji raczej nie zmieścimy się z naszym transferem. Trzeba by wziąć trochę droższy- nawet nie wiem w tej chwili o ile.

Nie mam pojęcia co robić.

Inna możliwość przerobić forum z wersji phpBB by Przemo na czyste a mnie "żarte" phpBB. Jednak forum bardzo na tym ucierpi. W czystej wersji wiele opcji nie będzie działało, podział na podfora taki jaki jest aktualnie też prawdopodobnie odpada. Duży problem może być z bazą danych.

Inna opcja spróbować przenieść forum gdzieś indziej, o ile nas przyjmą z taką landarą. W tym wypadku również bez pomocy mogę mieć problem z przeniesieniam ogromnej bazy danych. Są programy wspomagające, które poszczególne największe tabele szatkują, jednak bardzo często występują potem problemy z kodowaniem bazy- brak polskich liter w przeniesionych postach itp. Jednak to już najmniejsze piwo, najważniejsze, zeby znaleźć hosting, który nas przyjmie.
Ryzyko- zamulimy kolejny serwer i znowu nas przegonią.

Ktoś mi radził serwery VPS- nie mam o nich bladego pojęcia, nie wiem czy poradziła bym sobie z obsługą. Próbuję o nich czegoś się dowiedzieć.

Większość, których podpytuję o jakieś rozwiązanie mówi- serwer dedykowany. Jednak cena jest zabójcza :(

Gdyby znalazł się ktoś, kto ma możliwości, chęci, to byłabym gotowa oddać to forum całkowicie.

Ostateczne rozwiązanie- likwidacja forum. Najprostsze, tylko tak jakoś trochę szkoda, jednak i sporo pracy i serca włożonego i jakby nie było zżyliśmy się ze sobą przez te lata...

Nie mam pojęcia co robić :((((((

Wiem, że dziś po tym wszystkim znowu obudziłam się na pół ślepa z piekielnym bólem głowy, czyli kolejna migrena oczna. Jeszcze teraz miga mi wszystko w oczach i kręci mi się w głowie od tego. Ledwie doszłam do siebie po przedwczorajszej migrenia a dziś kolejną zawdzięczam głupiemu serwerowi.

Jestem w takim nastroju, że chce mi się krzyczeć- weźcie to forum ode mnie ze wszystkimi jego problemami (pomimo, że tak bardzo jestem z nim związana).

Dziękuję wszystkim, którzy piszą do nie na gg, radzą, chcą pomóc, troszczą się- to takie miłe.

Aha, jeszcze tylko jedno- jak mówiłam hosting na LiveNet jest opłacony do lipca (180zł), na koncie mam jeszcze dokładnie drugie tyle, więc gdybym w tej chwili zdecydowała się na dedyka to w sumie miałabym kwotę na dwa miesiące.

Jednak czy jest sens porywać się z motyką na słońce???

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz