Witam już w nowym roku. Zaczął się dla mnie niezbyt ciekawie.
Najpierw ból nerki. Po półtorarocznym spokoju od czasu operacji znowu jest kamyk. Na razie nie jest duży, więc będę próbowała pozbyć się go naturalną drogą.
Piję sporo a jednak mimo wszystko to dziadostwo się we mnie tworzy.
Na dodatek od ponad tygodnia męczy mnie wredny wirus, cały człowiek mnie boli.
Ponoć siedzi to dziadostwo w człowieku i czeka na jakiś spadek odporności, żeby zaatakować.
Brzydko wirusie - nie kopie się leżącego :(
Tytułowa ptaszyna (szal lub chusta) wygląda tak -
Wykorzystałam troszkę Magic Angora na piórka i jakąś resztówkę beżowej włoczki (nie wiem co za jedna) na tło. Robiłam drutami 3 mm.
Ostatnio pokazywałm rękawiczki, zrobiłam drugie takie, ale większe -
Powstał zwariowany filmik z tymi rękawicami w roli głównej :)
Dzisiaj tylko tak króciutko, bo ledwie dycham.
Ślicznie dziękuję za wszystkie komentarze.
Buziaki :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz