Cicho wszędzie, głucho wszędzie...
Dawno się nie odzywałam, nie prezentowałam nawet skończonej bluzki, dopiero dzisiaj wzięłam się za fraka i zmusiłam do zrobienia kilku fotek.
Nastrój mam bardzo minorowy. Mało problemów z moim zdrowiem, to zwaliły się jeszcze dodatkowe i to bardzo poważne kłopoty, z rodzaju tych nie do przeskoczenia i bardzo trudnych do udźwignięcia.
Choćby człowiek walił głową w mur, to nic nie pomoże :( W tym wypadku pomóc może jedynie cud...
Wracając do bluzeczki, przywdziałam ją na siebie, zmusiłam się również do uśmiechu i wygląda to mniej więcej tak-
Tym co mnie urzekło w tym modelu jest oczywiście ciekawy wzór.
Oryginał prezentuje się tak-
Sweterek robi się bardzo przyjemnie. Jedyny problem przy kilku początkowych rzędach stanowi to, że schemat wzoru jest rozrysowany tak jak widać go po prawej/przedniej stronie robótki. Trzeba troszkę wyobraźni przy wykonywaniu rzędów nieparzystych.
Jednak już po kilku rzędach można się do tego przyzwyczaić a całkowicie problem znika gdy uda się już zapamiętać ścieg podstawowy i nie trzeba do schematu zerkać ;)
Na sweterek zużyłam ok 40dag Soni. Lepiej by było gdybym robiła z czegoś troszkę cieńszego, ale akurat Sonię miałam pod ręką a bluzeczka mnie bardzo korciła, więc...
W sumie gdyby nie myśli zajęte całkowicie innymi sprawami, to byłabym zadowolona, ale jakoś nie potrafię się cieszyć aktualnie niczym. Czarna dziura i czarna rozpacz.
Smutno mi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz