Obserwatorzy

poniedziałek, 7 września 2009

Zaległy antydepresant i kuleczki- oczywiście frywolitki

Czas pędzi nieubłagany, wlecze człowieka za sobą i puścić ani na chwilę nie chce.


Pomimo problemów, zmartwień, dolegliwości- tydzień, za tygodniem śmiga jak błyskawica.


Zawsze myślałam, że w takim wypadku czas się wlecze niemiłosiernie a tu nic z tego i w sumie chyba dobrze.


Tym razem niewiele mam do pokazania.


Mojego antydepresanta pokazywałam już jakiś czas temu na forum. Miał mi humor poprawić, życie ubarwić, ale jakoś nie poprawił-


frywolitka


frywolitka


frywolitka


frywolitka


frywolitka


Antydepresant miał być mój i tylko mój, ale hmm... no zobaczymy, próbuję go bronić w każdym razie :)))


 


Kuleczki wyglądają tak-


frywolitka


frywolitka


frywolitka


frywolitka


frywolitka


I to by było na tyle, więcej grzechów nie pamiętam.


Nie wiem jak dalej będzie z tymi frywolitkami... Do tej pory plątanie nitek sprawiało mi przyjemność, teraz, gdy mam coraz większe problemy ze wzrokiem sprawia mi coraz większą trudność i zwyczajnie mnie wkurza.


Robię i beczę albo robię i się złoszczę a to sensu nie ma raczej...


Gdyby to chodziło tylko o ostrość wzroku, niestety... chodzi o ilość... te ubytki w polu widzenia doprowadzają mnie do szału i do kompletnego załamania :(


Oczy to tylko wierzchołek góry lodowej, ale najbardziej mi dokuczają i najbardziej na psychikę wpływają...


Panie Boże dałeś jaki taki talent, daj też i możliwości- nie zamykaj przede mną wszystkich drzwi i okien gdy się tak dobijam i kołaczę... Smutno mi i się boję i się załamuję i... mam dość...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz