Od czego zacząć? Od życzeń czy od refleksji? Chyba lepiej skończyć życzeniami, żeby na końcu był jakiś przyjemny akcent, bo z moimi refleksjami to różnie bywa ;)
Jednak na samym początku chciałam bardzo podziękować za miłe komentarze, za wszystkie pozdrowienia i życzenia, za serdeczną paczkę od Madzi i w ogóle za wszelkie serdeczności, które mnie od Was spotykają.
Skoro moje refleksje mają popłynąć przy szopce, to zacznę od fotki mojej szopki. Ma ona już ponad 60 lat :)
Boże Narodzenie. Nie będę tłumaczyła dlaczego to święto obchodzę i dlaczego akurat 25 grudnia. Zrobią to lepiej niewierzący, niepraktykujący, obojętni ateiści i wojujący ateiści itp.
Co roku czytam przeróżne wpisy i tłumaczenia, że to święto tak po prawdzie to pogańskie jest, że każdy ma prawo, że rodzinne itd.
Oczywiście - każdy ma prawo świętować co chce i kiedy chce i mnie nic do tego i wszelkie tłumaczenia są mi zbędne.
Ja świętuję narodzenie Jezusa. Dlaczego tego dnia? Bo jakiegoś dnia się urodził a skoro dokładnej daty nie znamy, to wystarcza nam te symboliczna.
Z tym Jezusem to jest problem. Przed wiekami już był problem. Zabić chcieli malucha, nie udało się, zginęły inne dzieci a TO konkretne ocalało.
Teraz szopka niektórym zaczyna przeszkadzać. Jakiś burmistrz we francuskim mieście zakazał, to znowu w Brukseli zniszczyli...
Szopka postawiona tylko na krótki czas, zamiast cieszyć zaczyna budzić nienawiść różnych grup.
Rozumiem nie wierzyć, nawet wykpić, ale niszczyć z furią? Kopać i deptać figurki przedstawiające pewną scenę z życia pewnej Rodziny...
(w tym miejscu widzę argumenty odnośnie palonej tęczy... eeee... odnośnie tęczy to już pisałam, że powinna się sama przenieść na jakiś Plac Tolerancji a nie przed kościołem na Placu Zbawiciela sterczeć i to nie na kilka dni postawiona, ale na wieki wieków amen, ewentualnie dodać jej jeden kolor, żeby była podobna do prawdziwej tęczy).
Jednak wrócę do Rodziny. Ano właśnie Rodzina.
Kobieta dzielna, matka. Mężczyzna pracowity, biorący odpowiedzialność za żonę i dziecko, chroniący ich. Dziecko urodzone w biedzie ale miłością otoczone.
Ciąża nadawałaby się do usunięcia z powodu ciężkich warunków materialnych.
Ubóstwo. Bogactwo.
Ostatnio głośno o tym. Jezus jeździł na osiołku a księża i biskupi ekstra samochodami.
Jezus miał pod ręką osiołka, gdyby miał rower lub cztery kółka to też by nimi jeździł.
To są tylko przedmioty, środki prowadzące do celu i trzeba z nich korzystać gdy można.
Przedmioty mają służyć ludziom i powinny być użyteczne. Celem Jezusa było głoszenie dobrej nowiny a czy chodził piechotą czy jechał na ośle czy wsiadłby na rower czy poleciał helikopterem to całkiem drugorzędna sprawa.
Można mieć wszystko i być ubogim. Ubogi w duchu, czyli taki, który korzysta z tego co ma pod ręką, ale się nie przywiązuje do tego.
Rozdaj wszystko co masz... Tutaj dokładnie widać o czym mowa.
Nie chodzi Jezusowi o samo pozbycie się dóbr materialnych, ale o pokazanie, że bez trudu jest się zdolnym to zrobić, że nie jest się przywiązanym do tych dóbr, że w każdej chwili można rzucić wszystko i iść za Jezusem.
To coś na zasadzie - pozbądź się komputera. Spróbuj to zrobić gdy nie wyobrażasz sobie życia bez gier, bez Facebooka itp.
Trudne? Chodzi więc o nieprzywiązywanie się do niczego i do nikogo bardziej niż powinniśmy być przywiązani do Boga, który - jak sam powiedział - jest Bogiem zazdrosnym.
On ma być na pierwszym miejscu. Wtedy spokojnie można być i bogatym.
Dlaczego trudno bogatemu wejść do Królestwa Bożego? Bo jeśli widzi tylko bogactwo i myśli wyłącznie o jego pomnażaniu, to traci Boga z horyzontu.
Gdyby miał wszystko i był w stanie w każdej chwili to wszystko stracić, to taki bogacz może być spokojny.
Dotyczy to każdego człowieka, czy biskupa czy prostego szaraczka, dla którego bogactwem przesłaniającym Boga może być rasowy kot, czy niespotykana roślina, czy zwykły wygodny bujany fotel.
Ludzie sądzą po pozorach, widzą drogi samochód i mówią - o temu to się w głowie przewraca.
Tyle tylko, że nie jest ważne CO ktoś posiada, ale JAK to posiada.
Kiedyś przed laty słuchałam Radio Maryja. Teraz wolę ciszę, więc rzadko kiedy włączam radio, a jeśli już to przeważnie jedynkę.
Jednak pamiętam zabieganego ojca Rydzyka, który ciągle pędził, ciągle coś organizował, rzadko kiedy spał i nawet na audiencję do papieża się spóźnił.
Ludzie widzieli super samochód czy helikopter i zazdrościli i nadal zazdroszczą bogactwa.
OK. Nie zamieniłabym się w życiu!!! Cały czas w biegu, cały czas obrywać z każdej strony, nigdy porządnego wypoczynku, ciągle myśleć tylko o innych.
Ci, którym coś się wali, których zakład pracy upada, którym dzieje się krzywda, nagle przypominają sobie o tym Radiu i tam pędzą po ratunek, żeby sprawę nagłośnić, żeby ktoś pomógł, bo inne media nie chcą wysłuchać.
Wszyscy którzy widzą luksusowy samochód (ufundowany przez ludzi, którzy mieli prawo coś podarować i zrobili to dobrowolnie widząc w tym sens) wszyscy których ten samochód w oczy kole, niech najpierw zrobią tyle ile zrobił ojciec Rydzyk - radio, telewizję, gazetę, uniwersytet, hospicjum itd. Wszystko to poświęcając cały swój czas. Żadnych wydatków osobistych, żadnych luksusów na własny użytek.
Nie zamieniłabym się w życiu. Samochód służy jedynie do szybkiego przemieszczania, często są to wyskoki zagraniczne na jeden dzień, żeby coś załatwić lub z kimś się spotkać.
Pamiętam audycję o ratowaniu stoczni. Był podany numer konta do wpłat. Wtedy do studia przyszedł Marian Krzaklewski i podpiął się do akcji ze swoją własną akcją - cegiełkami na ratowanie stoczni.
Pamiętam to dokładnie.
Potem sprawa nie wypaliła. W Radio leciały cały czas komunikaty, że zwracają wszystkie pieniądze wpłacone na konto, chyba, że ktoś zdecyduje przekazać je na inny cel.
Tak, ja też wpłaciłam i ja zrezygnowałam pisemnie ze zwrotu, przekazałam je na inny cel.
Marian Krzaklewski cegiełek nie zwracał. To była osobna akcja.
Do tej pory wszyscy głośno wrzeszczą, że ojciec Rydzyk ukradł pieniądze przeznaczone na ratowanie stoczni.
Ludzie wierzą w te bzdury i jak gęsi powtarzają dalej.
To tak na marginesie rozważań o ubóstwie.
Ubóstwo to nieprzywiązywanie się do dóbr a nie ich nieposiadanie.
Każdy kto potrafi się dzielić, każdy kto liczy się z tym, że w każdej chwili może stracić wszystko - jest ubogim w Jezusowym znaczeniu, niezależnie ile ma pieniędzy i jakimi samochodami jeździ.
Każdy odpowie za siebie, ten co robi biesiady a pod jego drzwiami czeka ktoś głodny - też odpowie.
W sumie to wszystko można podciągnąć pod przykazanie - Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną!
Ani samochód, ani komputer, ani żadne stworzenie, ani pieniądze - nic nie powinno przesłaniać Boga.
W dzisiejszych czasach wiele "bogactw" może zastąpić nam Boga - obżarstwo, lub przesadne dbanie o figurę, ukochane rybki w akwarium, hobby, polityka, przedmioty materialne i rzeczy niematerialne. Jednocześnie wszystkie te rzeczy mogą służyć naszej wierze i do Boga prowadzić. Zależy jak do nich podchodzimy, czy one nami rządzą, czy tylko nam służą.
To nie jest łatwe. Zakupoholizm, pracoholizm, dziecioholizm... Wszystko co jest przesadne nie jest dobre.
Dlatego nie zawężamy tego przykazania do rzeźb, obrazów, ale umieszczamy tam wszystko czemu dzisiejszy człowiek może oddawać pokłon.
Jeśli patrząc na obraz myślisz o tym, kogo on przedstawia, jeśli całujesz fotografię bliskiej osoby, jeśli postawisz kwiatki przed taką fotografią z myślą o osobie, którą na tej fotografii widzisz - to możesz być spokojny, pod warunkiem, że ta osoba nie przesłoni Boga.
Jeśli masz drogi samochód i wykorzystujesz go do służenia ludziom, to możesz być spokojny.
To takie moje rozważania na temat ubóstwa i bogactwa.
Ach ubogi żłobie,
Cóż ja widzę w tobie?
Droższy widok niż ma niebo,
W maleńkiej osobie,
Droższy widok niż ma niebo,
W maleńkiej osobie.
Zbawicielu drogi,
Jakżeś to ubogi,
Opuściłeś śliczne niebo,
Obrałeś barłogi
Opuściłeś śliczne niebo,
Obrałeś barłogi
Teraz poprószę kilkoma śnieżynkami :)
Ta powyższa gwiazdka nie jest mojego autorstwa (to znaczy wykonanie moje, ale pomysł nie mój). Odgapiłam ze strony http://www.frivolitka.com
Fotki słabe, bo robione komórką, zanim aparat wrócił z naprawy.
A teraz kochani...
czas na życzenia świąteczne :)
Wszystkim tu zaglądającym życzę zdrowych, spokojnych, radosnych, rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia, osobom niewierzącym - również życzę tego samego, oby to były dni pełne miłości. Wszystkim wszystkiego dobrego, a na Nowy 2015 Rok - życzę przede wszystkim spokoju.
Ubóstwa nie życzę ani sobie ani nikomu, jednak nadmiaru raczej też nie, bo co za dużo to niezdrowo :)))
************************************************************************
Na sam koniec zapraszam wszystkich na filmik pokazujący jak zrobić frywolitkową śnieżynkę.
i... mam nadzieję, że mnie nie znielubicie za te refleksje. Ja sama nie jestem ani bogata materialnie ani uboga, nie jestem też wolna od przywiązania do różnych dóbr materialnych i niematerialnych. Łatwo napisać długą rozprawę na temat, ale nie łatwo samemu tym żyć.
Jednak staram się nie oceniać innych, nie kłuje mnie w oczy czyjś dostatek, nie zastanawiam się czy zarobił ciężką pracą, czy zdobył nieuczciwie, czy umie i chce się dzielić czy wręcz przeciwnie.
Gdy ktoś biedny, to nie oceniam dlaczego - czy nieporadny czy spotkała go tragedia, czy przehulał wszystko.
Do zobaczenia za rok ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz