Obserwatorzy

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Poszpitalnie i troszkę szydełkowo

Witajcie kochani. Serdecznie dziękuję za miłe komentarze :)


Jestem już w domu!!! Bez kamlota!!!


Do szpitala miałam się zgłosić 29. maja. Tymczasem 21. maja zadzwonił telefon i dowiedziałam się, że mam przyjechać już 23. maja.


Tym sposobem znalazłam się na oddziale o tydzień szybciej. W dniu przyjęcia miałam jeszcze troszkę badań, wieczorem już nie dostałam kolacji a na drugi dzień odbyła się operacja.


Operacja udana, co prawda kamienia nie udało się wyjąć w całości, bo był za duży, ale lekarzowi udało się go rozbić i powyjmować wszystkie kawałki.


Jeśli ktoś chce, może zobaczyć tę potłuczoną zarajzę na fotkach - TUTAJ


Samej narkozy nie wspominam miło, długo trwało wybudzanie, przykre uczucie duszenia się przez chwilę, nieprzyjemna rurka intubacyjna w gardle, potem leżałam pod tlenem i słuchałam zwariowanej pracy mojego serducha, które usiłowało złapać rytm, dziurawo mu to wychodziło jakoś, ale w końcu się udało :)


Dość długo trwało podwójne widzenie, mam z tym problem do tej pory przez kilkanaście minut po obudzeniu, widocznie mięśnie oczu się rozleniwiły jakoś.


Później dowiedziałam się, że na początku narkozy dostałam uczulenia i musieli podawać leki odczulające.


Potem to już tylko uporczywe wymioty i ból. Na ból pomagał ketonal w kroplówce.


Najważniejsze, że operacja się udała, wielki ukłon w stronę lekarza, który robił zabieg. 


Opieka na oddziale cudowna, warunki bardzo dobre.


Do tej pory żałuję, że w listopadzie poszłam do szpitala miejskiego w Gdyni. Gdyńska urologia a wejherowska urologia to... no, nie da się porównać... Po Gdyni do tej pory mam koszmary :(


Do domu wyszłabym już w sobotę, jednak pojawił się problem po wyjęciu drenu nefrostomijnego. Zaczęłam normalnie przeciekać. Mocz z tej operowanej nerki zamiast wylatywać normalnie moczowodem, to sobie leciał przez dziurę w plecach.


Pielęgniarki nie nadążały mnie przebierać, w końcu przykleiły mi na plecach worek stomijny.


Na szczęście do niedzieli przetoka się zamknęła i mogłam wyjść do domu :)


Dom to zawsze dom, choćby najlepsze warunki w szpitalu, jednak co dom, to dom :)


Pobyt w szpitalu starałam się skrócić dłubiąc szydełkową bluzeczkę.


Wyszło takie coś -


szydełkowa bluzka


szydełkowa bluzka


szydełkowa bluzka


szydełkowa bluzka


szydełkowa bluzka


szydełkowa bluzka


Włóczka z odzysku, jakaś czarna ze srebrną nitką, szydełko 1,5 mm.


Teraz w domu dorwałam jakieś 15 dag pstrokatej włóczki - nie wiem co to za włóczka, dodałam trochę Maxi na wykończenie dekoltu i dołem jeszcze jakiejś włóczki i powstała resztkowa paskuda. Za krótka jest :( Ale już chyba znalazłam dla niej nową właścicielkę, mam nadzieję, ze będzie pasowała :)


 szydełkowa bluzka


szydełkowa bluzka


szydełkowa bluzka


szydełkowa bluzka


szydełkowa bluzka


szydełkowa bluzka


Fryzura okropna, bo włosy tuż przed myciem, więc się ich usiłowałam jakoś pozbyć :)))


 


Jeszcze raz dziękuję wszystkim za modlitwę i dobre słowa i ciepłe myśli słane w moim kierunku.


Pod koniec miesiąca jadę do kontroli. Dziś mama odebrała moje wyniki krwi. Białko CRP spore, ale to zrozumiałe po operacji. Do tego wynikło zamieszanie z antybiotykiem powinnam brać jeszcze przez 10 dni po wyjściu. Tymczasem przez to, że miałam wyjść w sobotę a zostałam do niedzieli - ostatnią dawkę antybiotyku dostałam w sobotę rano, do domu wyszłam w niedzielę bez recepty, a w poniedziałek popołudniu rodzice odebrali wypis i wtedy się dowiedziałam, że powinnam brać antybiotyk... ale już było ponad dwie doby przerwy, gorączki nie miałam, więc już do antybiotyku nie wróciłam. Mam go pod ręką na wszelki wypadek.


Moja lekarka do mnie przyjechała, obejrzała mnie, osłuchała, troszkę się zdenerwowała z powodu tego antybiotyku, ale stwierdziła, że może mam rację, bo to jednak za długa przerwa trochę...


Mam nadzieję, że już komplikacji żadnych nie będzie.


Mam tylko problem z bólami głowy silnymi od czasu obudzenia z narkozy, ale dziś i wczoraj już bóle troszkę mniejsze, więc jest nadzieja.


Cieszę się ogromnie, że to już po. Niezły maraton przeszłam, w ciągu pół roku trzy narkozy wrrrr... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz