Dzień za dniem szybko leci. Czas jest jak jakaś oliwa, próbuję go złapać w garść i zatrzymać, a on przecieka mi pomiędzy palcami.
Cieszę się brakiem bólu nerek. Do innych dolegliwości próbuję się przyzwyczaić.
Byłam już na pierwszym spacerku, ot takim kilka kroków w lewo od domu, kilka kroków w prawo, ale zawsze to już coś.
Bloga znowu zaniedbałam. Dziś zauważyłam reklamy jakieś na górze blogaska.
Poszperałam w necie i znalazłam wiadomość, że na blogach, na których powyżej miesiąca nic nowego się nie dzieje, będą dodawali reklamy.
Tak więc muszę sprawić, żeby coś się zadziało, może ta reklama w topie zniknie ;
Nie pokazywałam jeszcze tutaj biżuterii frywolitkowej, którą już jakiś czas temu zrobiłam.
Ślubny komplet do sukni w kolorze jasnej kości słoniowej z aplikacją w kolorze srebrnym.
Komplet jest również w tych kolorach - jasne ecru i srebrne nadzienie.
Komplet w kolorze czarno-beżowym
Zrobiłam też kolejny komunijny komplecik - już na przyszły rok :)
Teraz pora wyjaśnić o co chodzi z tą tytułową kiecką.
Dwa lata temu zrobiłam wściekle różową sukienkę na drutach. Sukienka była dość krótka, rozkloszowana, bardzo dziewczęca.
Lubię takie, no ale długość do pół uda i taki podfruwajkowy fason, to już trochę do mojego wieku nie przystaje :)
Postanowiłam sukieneczkę leciutko przedłużyć... Dorobiłam kilka okrążeń, niewiele, ot tak z 5 cm. Sukienka urosła prawie do kolanka.
Potem wzięłam żelazko, suknie zwilżyłam i tak na mokro, na chama rozprasowałam...
Suknia się zrobiła po tym zabiegu zwiewna, delikatna, ale urosła... do pół łydki. Przesadyzm.
Czekam teraz na zakupioną halkę w odpowiednim kolorze.
Tymczasem pokażę fotki z niezbyt odpowiednią halką.
W tej chwili wróciłam do szydełka i znowu pozbywam się resztek :)
Niedługo powinnam finiszować.
Coraz mniej w mojej okolicy górek do spacerowania :( Wyrastają nowe osiedla jak grzyby po deszczu. Miałam takie ulubione wzgórze dwa kroki od domu. Polanka, sosny z koźlakami i kawałek dalej ściana lasu.
Niestety góra została w większej części przerobiona na piach i wywieziona. Jeden budynek już stoi, rosną kolejne. Ponoć kawałek szczytu ma być dostępny nadal dla mieszkańców dzielnicy.
Nie wiem, w tej chwili same parkany i dostępu od mojej strony brak, może od strony lasu jakoś można się na czubek dostać.
Smutno mi, bo to moja górka, z której się zjeżdżało na sankach wspaniale :(
Dołem na już ściętym kawałku góry stoi taki dom - ładny, ale zapewniam, że krzewy dzikiej róży rosnące w tym miejscu były o wiele ładniejsze -
weszłam na ten taras przed budynkiem-
Z tyłu i z boku stoi wysoki mur niedopuszczający nikogo wyżej -
Z tyłu za budynkiem jest mała kaskada, nie wiem czy woda leci z tego źródełka, które było prawie na szczycie wzgórza czy wymyślili coś sztucznego -
a poza tym to tylko takie -
A w mej pamięci są zupełnie inne obrazy.
Rok 2000 (robiłam fotki ze starych fotek i do tego przy słabym oświetleniu, więc jakość okropna)-
Tu ja z tatą, jak widzicie lubiłam chodzić po mojej górce na bosaka :)
A tutaj też ja i tata tylko dużo wcześniej, miałam wtedy 13 lat. Na drugim końcu tej dłuuugiej liny, którą próbuję mojego tatę okręcić był przyczepiony wielki pies :)
Musiał być przyczepiony do czegoś, bo inaczej nie reagował na wołanie i szedł, gdzie go oczy poniosły ;)
Zmykam, bo za bardzo marudzę. Sporo mam takich miejsc, za którymi tęsknię i niestety nigdy już ich nie zobaczę takimi jakimi je pamiętam.
Czy tylko ja jestem taka dziwna, że nie lubię zmian?
Zanim zniknę zadam jeszcze tylko jedno pytanie - jak nazywa się to "moje" wzgórze?
Pierwsza osoba, która odgadnie, dostanie coś z biżuterii :)
(a gdyby ktoś przywrócił mi górkę w takim stanie w jakim być powinna, to go ozłocę :)))
Dziękuję za wszystkie komentarze.
Dekolt bluzki paskudki robi się łatwo - obrobiłam górę dekoltu rzędem półsłupków a potem wbiłam szydełko w miejsce gdzie wypada jeden z zębów wzoru u góry i zrobiłam 30 oczek łańcuszka, na kolejnym zębie wzoru zrobiłam oczko ścisłe i znowu 30 oczek łańcuszka i tak obleciałam dookoła. Powstały długie łańcuszkowe pętelki. Później oczkami ścisłymi weszłam po piętnastu oczkach łańcuszka na szczyt pętli i robiłam 3 oczka łańcuszka i oczko ścisłe na szczycie pętli, 3 oczka łąńcuszka i oczko ścisłe na szczycie kolejnej pętli (tej długiej z 30 oczek łańcuszka) i tak dookoła. Później okrążenie z półsłupków, na koniec oczka rakowe.
Jeśli opis nie jest zrozumiały to mogę to rozrysować.
Pozdrawiam wszystkich czytających i dziękuję za cierpliwość :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz