Osoby, które śledzą moje wpisy na facebooku, widziały jak się rodziła. Kwadrat po kwadracie, uparcie. Wczoraj ją skończyłam i byłabym zadowolona, gdyby nie to, że ostatnio przybyło mi sporo kilogramów i zamiast fajnej sukienki, to te kilogramy - głównie na brzuszku - rzucają się w ślipia :(
Wybrałam fotki bardziej strawne, na których urojona ciąża jest mniej widoczna.
Halka jest za krótka, dopiero na zdjęciach to widzę, ale to nie problem, bo ma regulowane ramiączka, więc mogę ją trochę opuścić. Jutro zrobię też przymiarkę z czarną halką.
Nie wiem skąd wzięłam cierpliwość na tyle kwadracików :)))
a tak się rodziła
Nie, to nie jest frywolitka :)
Szydełko 1 mm, 1,2 mm, 1,5 mm oraz 2 mm.
Kordonek - Maxi metallic.
Zrobiłam też bluzeczkę powtórkę, prawie identyczną już kiedyś robiłam.
i jeszcze drobiazgi
Na koniec coś ładnego wreszcie. Skierka. Przedwczoraj miała sterylizację, fotkę cyknęłam wczoraj.
Miał być koniec, ale jeszcze pokażę jak sobie troszkę ćwiczę :))
Niestety na normalnym rowerku już nie pojadę, zawroty i wzrok dziurawy (ubytki w polu widzenia), a jeździło się, oj, jeździło - oto dowód ;)
Pozdrawiam wszystkich cieplutko i dziękuję za zaglądanie i za komentarze :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz