Znowu kilka dni siedziałam jak myszka pod miotłą.
Po pierwsze czuję się bylejako, ale to już u mnie chyba normalka. Wszak już około 20 lat temu usłyszałam od lekarzy w szpitalu, że mam polubić chorobę i już. Minęło już sporo tych latek a ja jak moich przypadłości nie lubiłam, tak i nie lubię dalej a wręcz z wiekiem coraz gorzej się wściekam na wszelkie dolegliwości.
Po drugie plączę nitki i wyprawiam czółenkowe hocki-klocki.
Troszkę zaczyna być nudnawo, bo zostałam zmuszona do kilku powtórek szczególnie tego czarno-czerwonego kompletu a powtórek nie lubię- lubię improwizację i ciągłe zmiany ;)
Skończyłam już też oczywiście granatowy komplecik ze Swarovskim, którego fragmencik pokazałam w poprzednim wpisie, skończyłam jeszcze jeden komplecik w tych kolorach- obróżkę z kolczykami.
Jednak dzisiaj niczego nowego pokazywała nie będę.
Miało być o gustach....
Parę dni temu ubawiłam naszą Kath, podsyłając Jej linka do blogu, na którym ktoś wychwala pod niebiosa najbardziej zwariowaną z moich bluzeczek.
Ponieważ moja angielszczyzna jest jaka jest- coś tam rozumiem ze słowa pisanego, reszty się domyślam, coś tam niegramatycznie nawet skrobnąć mogę, za Chiny jednak dźwięku w tej mowie nie wydam i na ucho nie kapuję kompletnie nic, więc w związku z powyższym poprosiłam Kasię o radę- co z tym fantem zrobić :)))
Dziwnie sobie pomyślałam o guście chwalących moje "cudo".
Bluzeczka jest typu "cham się wściekł" :)))
Zrobiłam ją na przekór wszystkiemu, gdy humor mi wcięło na dobre, ot chciałam się zabawić.
W taki właśnie sposób powstał ogród w różowym koszyku :)
Te wszystkie kwiatki są oczywiście wyszydełkowane :) Zabawa przy ich tworzeniu była przednia.
Korzyść z bluzeczki jest tylko jedna, gdy w niej wyjść do ogródka, to można robić za wabik dla pszczół, os itp. - wszyscy inni w okolicy będą bezpieczni- żadna podfruwajka z żądłem w zadku im nie zagrozi :)))))))
Zachwyty na temat tego mojego wariactwa można zobaczyć tutaj- http://crochetliberationfront.blogspot.com/2009/01/setting-our-picot-free.html
Na moje robótki co jakiś czas napotykam się w przeróżnych dziwacznych miejscach.
Na rosyjskojęzycznych forach kilka razy natknęłam się na jakąś znajomą fotkę mojego ciuszka.
Jakiś czas temu znalazłam niezły zbiór moich frywolnych robótek na tym blogu- http://mekik-taki.blogspot.com/2008_07_01_archive.html
Jak widać są tam też frywolitki innych naszych dobrych znajomych ;)
Kończąc dzisiejsze marudzenie dodam tylko, że jeśli ktoś chciałby to może zagłosować na mojego bloga wysyłając SMS o treści H00889 (uwaga- 0 to jest "zero") na numer 7144. Koszt SMS, to 1,22 zł brutto.
Głosować można do 22.01.2009 do godz. 12.00
Dochód z zebranych sms-ów jest przeznaczony na szczytny cel- opłacenie turnusów rehabilitacyjnych dla dzieci z porażeniem mózgowym.
Każdy głosujący ma szansę zdobycia nagrody- aparatu fotograficznego :)
Każdemu kto odda głos- ślicznie dziękuję, choć zdaję sobie sprawy, że mój blog jest jeszcze strasznie ubogi, młodziutki i raczej zaniedbywany :(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz