Dziewczyny radziły mi przespać się z problemem sweterkowym :)
Co prawda noc minęła bezsennie (ząąąąąbbb auuuuuuuu), jednak decyzja podjęta- nie będzie prucia.
Gdyby nadmiar przekraczał 5cm, to bym pruła, skoro chodzi o mniejszy kawałek, to zostawiam. Tymbardziej, że zmniejszając szerokość jednocześnie zmniejszyła by się wysokość a tego nie chcę, bo w tej chwili wysokość tego hmm peplum, baskinki, czy jak to nazwać- jest w sam raz.
Poza tym podobają mi się te warkoczyki dłuższe w trójkątach, z nimi akurat nie byłoby problemu- zamiast robić mniejszą wersję trójkątowych schematów, mogłabym wziąć cieńsze druty.
Jednak zostaje jak jest i nawet mam dwa pomysły jak sobie później z tym nadmiarem szerokości poradzić- może wyjść całkiem ciekawie. Póki co nie piszę jakie to pomysły, bo najpierw muszę je w praktyce sprawdzić ;)
Niechęć do prucia wynika też z faktu, że ta włóczka jest jakaś pechowa.
Jak do tej pory prawie nigdy niczego nie musiałam pruć- jedynie z włóczką lnianą miałam przeboje...
Z tego niebieskiego plus innych resztek również Lidlowego pochodzenia wymyśliłam sobie kiedyś zrobić golfik.
Wzorek wybrałam ciekawy, bardzo fajnie się go robiło, kolory wydawało mi się, że będą do siebie dobrze pasowały- dwa odcienie niebieskiego plus biel plus szary.
Niestety po przerobieniu kawałka stwierdziłam, że efekt całkowicie mnie nie zadawala, więc sprułam to co widać na poniższej fotce-
Więcej tego niebieskiego pruć nie będę, choćbym miała na rzęsach stanąć, sweter wyjdzie i musi (!!!) pasować :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz