Kamień na kamieniu, na kamieniu kamień, a na tym kamieniu jeszcze jeden kamień...
Tak jakoś to szło, chyba lwowska piosenka, kojarzy mi się ze Szczepciem i Tońciem, o ile czegoś nie pokręciłam :)
Dzisiaj powstała bransoletka, a właściwie bransoleta. To eksperyment.
Do tej pory robiłam dość grzeczne węże koralikowe, tym razem spróbowałam pobawić się sieczką kamyczkową.
Udało się zrobić to, co zaplanowałam, jednak efekt końcowy niezbyt mnie zadowala.
Grubość węża ok 2 cm. Dość ciężkie (a jakżeby inaczej). Coś w sobie ma.
I podoba mi się i nie podoba. Póki co nie mam zdania.
Lubię sieczkę, sama nie wiem czy polubię bransoletkę z sieczki.
Pięknie dziękuję za komentarze i za cierpliwość do mnie ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz